Dyby? Łańcuchy? Łamanie kołem? To właśnie specjalność moja… Widzisz Waść ten pieniek? Nie jeden na nim głowę stracił… Pan starosta zamkowy nie raz i nie dwa mi tu takich nicponi podsyłał, co im albo palucha uciąć było trzeba, albo o łepetynę skrócić… Szuru buru…
Topór ostry, machniesz Waść i raz, dwa – nie ma ręki, nie ma nogi, a i ucho ze dwa razy mnie się zdało uchamrać… Użerać się trzeba z mordercami, podpalaczami – rachu ciachu i po strachu, niech im ziemia lekką będzie, choć pewnie mąki piekielne teraz cierpią za grzechy swoje…
Ostatnio mnie w karczmie nawiedził pan Odrowąż, któremu życie skróciłem jakieś dwie wiosny temu… dziw, bo żem dobrze to zrobił. Powiadają, że dziczeje… że z duchami gadam. Niech ich licho! Patrzaj – tam na zamku - widzę kostuchę! Idźno na wzgórze, zobacz czy mnie się w oczach mieni?